Witajcie Kochani!
Chciałabym Wam przypomnieć pewien post z początku kwietnia (klik). Pisałam w nim jak ważne jest wykorzystywanie szans, które otrzymujemy od losu, oraz o strachu, który jest jedyną przeszkodą na naszej drodze do sukcesu. Wspomniałam wtedy, że ja również otrzymałam pewną szansę. Wahałam się i wahałam, ale oto - decyzja zapadła! A więc już mogę Wam odrobinę zdradzić... We wtorek, 19 maja odwiedziłam stolicę, aby doprowadzić do końca proces załatwiania wizy do Stanów Zjednoczonych, ponieważ...
w wakacje lecę na Washington Business Week 2015 w Seattle! TAK, za równe 50 dni me oczy ujrzą ziemię amerykańską...
Trochę to do mnie wciąż nie dociera, zwłaszcza że nigdy jakoś nie fascynowało mnie to państwo, a wręcz na złość większości ludzi pałałam niechęcią do niego, kojarzyło mi się ze sztucznością, brakiem prawdziwych narodowościowych tradycji itp. itd., jednak nie będę się tu rozwijać, gdyż to temat na kolejny elaborat. Do czego zmierzam? Oczywiście jak to ja, przymykam lekko oko na moje dotychczasowe poglądy i szczerze cieszę się na myśl o dniu wylotu. Jednak przed podjęciem ostatecznej decyzji postawiłam sobie warunek - polecę, jeżeli nie skreśli to corocznego wyjazdu rodzinnego w góry. Udało się! W ciągu miesiąca zaliczę zarówno drugi koniec świata, jak i mój własny raj na Ziemi - polskie góry :) No ale koniec na dziś, więcej szczegółów: co, jak, dlaczego i w ogóle o co chodzi - opowiem prawdopodobnie bliżej wydarzenia, w drugiej połowie lipca.
Tymczasem zapraszam do oglądania zdjęć naszej pięknej stolicy, którą tym razem odkryłam zupełnie na nowo. Choć zawsze ją lubiłam, dopiero teraz się w niej zakochałam :) A zwłaszcza w moim ulubionym Nowym Świecie oraz Krakowskim Przedmieściu. Enjoy!
ph. Anna Jakubek (me)