Friday, 18 December 2015

Worst of the Worst.

 
Witajcie kochani.
Z całego serca przepraszam Was za moją nieobecność ostatnimi czasy... Niestety, klasa maturalna robi swoje. Pogoda również, a i chęci do działania zbyt wiele nie było. W dodatku przez najbliższe 8 tygodni pochłoną mnie przygotowywania do Olimpiady Geograficznej, gdyż udało mi się przejść do drugiego etapu :)) Trzymajcie proszę kciuki, bym w przeciwieństwie do zeszłego roku zakwalifikowała się również do trzeciego, ogólnopolskiego etapu!
 
Jednak nie dość, że przychodzę tu po bardzo długiej jak na mnie przerwie, bo aż po 1,5 miesiąca (bez jednego dnia :P), to jeszcze nie mam dla Was zbyt dobrych wieści... Jak się ostatnio okazało, jedna z osób, które robią (lub raczej robiły) mi zdjęcia na bloga, tj. mój kuzyn, bez mojej zgody, a nawet wiedzy (!) usunął WSZYSTKIE zdjęcia z sesji, którą wykonaliśmy zaraz po tej prezentowanej dzisiaj. Moja złość nie znała granic, ponieważ moim zdaniem były to jedne z moich najlepszych zdjęć w ostatnim czasie... Jakimś cudem udało się uchwycić dokładnie to, co chciałam pokazać, a on je po prostu usunął... Co więcej, czuję się niezmiernie nie w porządku wobec Was, moich czytelników. Dlaczego? Otóż uważam, iż bloger powinien pokazywać swoim obserwatorom efekty wszystkich podejmowanych przez niego działań. W s z y s t k i c h. W zaistniałej sytuacji czuję się, jakbym Was bezczelnie oszukała, choć mojej winy trudno się tu doszukać. Tak czy inaczej, przepraszam. Co nie zmienia faktu, iż tych zdjęć po prostu już nie ma... A ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić.
 
Mówiąc z angielska - last but not least: wybaczcie mi proszę "niebieskość" publikowanych dzisiaj zdjęć. Przyznam szczerze, że zostały on zrobione pod koniec września... Jednak po otrzymaniu wiadomości o skasowaniu wspomnianych wcześniej zdjęć, nie miałam już psychicznie siły po raz drugi prosić kuzyna o ponowne obrobienie zdjęć, obrobienie w inny sposób. No, niestety... Bywa i tak.
 
Przepraszam Was również za to, że po tak długiej nieobecności zawitałam tutaj akurat z do tego stopnia przepełnionych narzekaniem (jakby to mój tata ujął - "zrzędzeniem") postem. Pomimo wszystko, pomimo niesprzyjających ostatnio okoliczności, pomimo braku czasu na cokolwiek, wciąż jestem pełna nadziei, iż rok 2016 rozpocznę o wiele lepiej, niż skończę ten. Choć kto wie, na zmiany nigdy nie jest za wcześnie, a zawsze może być już za późno... Tak czy inaczej, jeśli chodzi o blogowe sprawy, rok 2015 kończę raczej "pod wozem", niż na wozie. Pozostaje mi wierzyć, że ten stan nie będzie utrzymywał się dłużej. I przeciwdziałać temu.
 
Podziwiam tych, którzy dotrwali do końca powyższych wypocin.
Trzymajcie się, buziaki!
 
P.S.: Usuniętą sesję postaram się nadrobić - w tym samym miejscu, w tej samej stylizacji, lecz z pewnością z innym fotografem, i niestety w innej porze roku. Aczkolwiek to zawsze coś. ;) Dziękuję serdecznie za uwagę, Amen.
 
 
ph. Radek R.
 

Follow on Bloglovin
Follow on Bloglovin

Lookbook.nu

Total Pageviews