Czy nie sądzicie, że zbyt często nie doceniamy tego, co mamy? Wstyd przyznać, ale ja wciąż przyłapuję się na tym, że wiecznie na coś narzekam. Zawsze. Cokolwiek by się nie działo, bez problemu znajdę coś, co mi nie do końca pasuje. Tutaj na blogu również wielokrotnie pisałam pesymistyczne, ponure przemowy, bo w dużym stopniu taka jest właśnie moja natura. Dochodziło do tego, że gubiłam się w tym, czy ta "mroczność" mojego charakteru to poza, maska, czy może faktycznie prawdziwa ja.
Ale czy tak powinno być? Czy właśnie tak powinno wyglądać życie? Otóż nie! Szukajmy pozytywów! :) Spróbujmy odnaleźć jakieś plusy we wszystkim, co nas spotyka, lub odnaleźć pewien punkt zaczepienia do szczęścia. W ostatnich dniach odkryłam, że pomimo dość nieprzyjemnych zawirowań w moim życiu, jestem wyjątkowo spokojna i nie rozpamiętuję przeszłości, co wcześniej nagminnie mi się zdarzało. A co jest moją siłą napędową? Okazuje się, że szczęście mojej przyjaciółki, które jest tak wielkie, że aż mnie samą czyni prawdziwie szczęśliwą. Szukajcie pozytywów! Trzymam za Was kciuki ;)
ph. Anita Szczepankiewicz