Hi hip hurra! Nadeszły wakacje. Czy w końcu? Powiem tak: po raz drugi w życiu na nie czekałam. Za pierwszym razem, gdy kończyłam gimnazjum i tym, czego pragnęłam najbardziej na świecie było opuszczenie mojego ówczesnego otoczenia; i teraz, gdy po prostu miałam wszystkiego dosyć, przerastało mnie, co rzadko mi się zdarza. Zapytacie - przez naukę? Otóż nie, gdyż w tej kwestii nie miałabym zbytnio prawa czuć się zmęczona... Bo choć średnia 5.44 w drugiej klasie liceum może być dla wielu nieosiągalnym marzeniem, lecz dla mnie osobiście - ujdzie. A biorąc pod uwagę fakt, iż zdobyta bez żadnego wysiłku - w najmniejszym stopniu nie zadowala. Mogło by być O WIELE lepiej. Grr.
No ale do rzeczy. Skąd pomysł na dzisiejszy post? Otóż od miesiąca planowany, w zamiarze miał wyglądać k o m p l e t n i e inaczej. Letnia stylizacja, sesja na plaży, przy klimatycznym świetle zachodzącego słońca - ahh, wprost idealnie na rozpoczęcie wakacji. Jednakże pogoda oczywiście mi tę jakże przepiękną perspektywę doszczętnie zniweczyła (choć narzekać nie mogę - wow! w końcu nawet w bluzie i kurtce było mi ciepło! wreszcie tegoroczny przedziwny mikroklimat mojej Gdyni choć trochę mi sprzyja). Jak zwykle zbulwersowana, rozhisteryzowana, nie wierzyłam w powodzenie w wykreowaniu tegoż posta - a tu proszę, dzięki mojej niezawodnej przyjaciółce po raz kolejny aż się męczyłam z żalem odrzucając nadprogramowe zdjęcia, poanieważ każde z ponad stu jej autorstwa w pełni spełniało moje standardowo nadmiernie wygórowane oczekiwania. Dzisiejsza stylizacja z bluzą mojej szkoły z kolei miała pojawić się dopiero we wrześniu - tak symbolicznie, na cześć mojego ostatniego (miejmy nadzieję) roku w jej murach, jak i mej edukacji szkolnej w ogóle. Jak to mówią, "kobieta zmienną jest", i chyba faktycznie tak jest, tak więc pokazuję ją dzisiaj. Ku czci moich ostatnich wakacji w życiu. Ostatnich, gdyż za rok będzie się to już nazywać "czteromiesięczne bezrobocie" ;)
Miłych, udanych, słonecznych i przede wszystkim UPALNYCH wakacji Wam wszystkim życzę! Buziaki :)
PS. Nie, nie wydaje Wam się. Dokładnie tydzień temu ubyło 20 cm moich ciemnoblond-kudłów :P
ph. Anita Szczepankiewicz