ph. Anita Szczepankiewicz
Sunday, 23 August 2015
Wednesday, 19 August 2015
Americanove Love.
Jeszcze miesiąc temu moje uprzedzenie względem Amerykanów było niewyobrażalne. Zaryzykowałabym tezę, iż nawet większe niż to, które przepełniało Polaków wobec Niemców czy też Rosjan po II wojnie światowej. Nie potrafię dokładnie wytłumaczyć skąd się to u mnie brało. Może ta sztuczna idealność? Przekonanie, by dążyć do perfekcji dosłownie w każdym calu? Obecnie w społeczeństwie utarł się stereotyp Amerykanina - otyłego, zajadającego się burgerami, frytkami, chipsami... Nie w mojej głowie. Mi osobiście na myśl nigdy nie nasunął się powyżej opisany obraz mieszkańca USA. Wręcz przeciwnie. Idealne modelki, idealne aktorki, idealne firmy produkujące idealne telefony, idealne telewizory, idealne pierwsze podróże w kosmos... Brzmi przesadnie? No właśnie. Oto chodziło. Tak postrzegałam Amerykanów. I choć po części to jest prawda - bo dążą do perfekcji, lecz nie wynika to z domniemanej przeze mnie chęci zdobycia wyższości nad innymi. Nie. Bo oni innymi się najzwyczajniej w świecie nie przejmują. Oni po prostu robią swoje. A jak nie wyjdzie? Próbują ponownie. Gdy znowu nie wypali? To biorą się za coś innego. Byle działać! Takie proste. A jakie trudne...
Wiedziałam, że wizyta w Stach mnie odmieni, nie przypuszczałam jednak, że aż w takim stopniu odwróci mój pogląd na ten naród. Co więcej, zadziwiła mnie ich otwartość. Niemalże równa Hiszpanom czy też Włochom! Być może czasem aż sztucznie wyolbrzymiona, ale jednak otwartość. Gdy po powrocie do Polski przeszłam się ulicami mojego miasta, przyzwyczajona do ciągłego uśmiechania się za oceanem, niespodziewanie przeżyłam szok. Znowu ten wszechobecny pesymizm, kłótnie małżeństw lub rodzice wrzeszczący na swe dzieci, nieżyczliwe przyglądanie się innym kątem oka lub też bezceremonialne gapienie prosto w oczy osobie mijanej na ulicy... Odzwyczaiłam się od tego. Odzwyczaiłam, a kiedyś sama taka byłam, może dlatego właśnie przeżyłam ten spory szok. Ujrzałam niejako odbicie dawnej siebie w zwierciadle życia miasta, dawnej, ponurej, pesymistycznej siebie. Ale żeby nie było - nie marudzę. Po prostu życzyłabym każdemu, by doznał właśnie takiej przemiany jak ja. Bo ma ona wpływ na dosłownie każdy aspekt ludzkiego życia. Ale w Polsce tacy "przemieni" ludzie już się powoli zaczynają pojawiać. Jak dziewczyna, która przechodząc obok mnie, gdy akurat zmieniałam najzwyklejsze trampki na widoczne na zdjęciach szpilki, z życzliwym i szczerym uśmiechem powiedziała do mnie: "ja bym się w takich butach zabiła"... I choć ta stara, głęboko ukryta cząstka mnie miała ochotę odpowiedzieć "co? przecież te buty wcale nie są wysokie...", to jednak odnowiona Ania wzięła górę i odpowiedziała nieznajomej równie szczerym uśmiechem. I może była to jedynie krótka, rzucona na ulicy uwaga o butach, to w duchu przeżywałam (i przeżywam do tej pory) ogromny "zaciesz", że mamy takich pozytywnych ludzi również tutaj :)
ph. Anita Szczepankiewicz
Sunday, 16 August 2015
Floral Grey.
Wracając ze Stanów Zjednoczonych obawiałam się, że po opuszczeniu lotniska przeżyję szok termiczny. A tymczasem... tutaj taka niespodzianka! Zastał mnie nie tylko słoneczny, ale wręcz upalny dzień! Ucieszyłam się jak dziecko - oznaczało to wakacje w pełni, w przeciwieństwie do niemalże połowy zeszłego miesiąca... I do tego z dnia na dzień temperatura jeszcze bardziej rosła, wbrew wcześniejszym prognozom. Idealnie! Zupełnie nie rozumiem tych wszystkich Polaków, którzy najpierw nie mogą się doczekać wakacji, a później narzekają, że nasz kraj zmienia się w tropiki. Nie chodzi mi o to, że źle to znoszą, lecz o brak konsekwencji. Z kolei ja, jako osoba uwielbiająca skrajne temperatury - latem upały, zimą zaś duże mrozy, a niezbyt dobrze znosząca pogodę wiosenno-jesienną, przeżywam istny raj na ziemi. I staram się korzystać ze Słońca pełną parą, w każdej wolnej chwili :)
ph. Anita Szczepankiewicz
Wednesday, 12 August 2015
The USA #2: Instagram Mix.
Hej wszystkim ;)
Po dłuższej chwili zastanowienia nad planowaniem kolejnych postów związanych z moim dwutygodniowym pobytem w USA, zbyt dużą ilością wydarzeń do opowiedzenia, ogromem zdjęć do wybrania oraz z powodu braku czasu spowodowanego kolejnym wyjazdem, dzisiaj przychodzę do Was z dawno niewidzianym tutaj Instagramowym Mixem. Być może część z Was miała już okazję zostać świadkiem tego nagłego spamu na moim profilu, jednak podejrzewam, że spora część z Was raczej tam nie zagląda (lub nawet nie ma pojęcia o jego istnieniu), stąd też pomysł na taki wpis - skróconą fotorelację. a równocześnie zapowiedź kolejnych, większych, zdecydowanie bardziej obszernych postów związanych z tym tematem. Jak widać Ania-mistrzyni-budowania-napięcia powraca :D Niestety, najprawdopodobniej zmuszeni będziecie poczekać na nie do czasu aż wrócę do Gdyni i je ogarnę... Tak czy inaczej: już teraz zapraszam!
Instagram: @plazavilla89
Subscribe to:
Posts (Atom)