DZIEŃ 1.
- Spacer po Kirkland - miejscowości, w której mieszkałam w pierwszym tygodniu pobytu w Stanach oraz przez ostatnie półtora dnia. -
DZIEŃ 2.
- Wizyta w siedzibie Microsoftu. Jest to kilkadziesiąt budynków rozsianych po całym Redmond. -
- Microsoft Visitor's Center - pomieszczenia dla odwiedzających, przedstawiające historię firmy od powstania pierwszych telefonów komórkowych, komputerów, aż po najnowsze, dopiero co wprowadzane technologie. -
- Lekko nielegalne zwiedzenie właściwej siedziby i biur pracowników bocznym wejściem- dzięki uprzejmości i szaleństwu pana Kacpra, u którego podczas pobytu w Ameryce mieszkał mój kolega. :D Co mnie zdziwiło to to, że każdy ma oddzielne malutkie pomieszczenie do pracy. Do tego mają do dyspozycji kanapy, telewizor (widoczne trzy zdjęcia niżej), stół do ping-ponga, automaty i maszyny do gier, cztery kuchnie (!) na jednym piętrze oraz uwaga...: maszynę do robienia POPCORNU!! -
- "Ratusz" w Redmond -
- Szpital. Każdy może tu swobodnie wejść (jak się dobrze postaracie, to znajdziecie nawet sklep z pamiątkami, prezentami i innymi upominkami), jednak możliwość obejrzenia pustej sali uzyskałam dzięki drobnemu kłamstewku - a mianowicie podaniu się za studentkę medycyny z Europy, która chciałaby zobaczyć, jak wyglądają szpitale w Stanach :D Powiem Wam, że jednoosobowe sale, łazienka w każdej + widoczna w tle pod oknem kanapa stanowiąca miejsce noclegowe dla ewentualnie chętnej na pozostanie z chorym rodziny, brzmią naprawdę kusząco. -
- Coś, co kocham najbardziej, o czym zapewne już doskonale wiecie.
Zachód Słońca w Kirkland. -
DZIEŃ 3.
- Pierwsza dłuższa niż tylko przejazdem wizyta w Seattle.
Niżej Public Market - jedno z najbardziej charakterystycznych miejsc na mapie Seattle, przez "tambylców" postrzegany niemalże jako zabytek. -
- Wyprawa do Tillicum Village - wioski indiańskiej. Tańce, śpiewy, indiańskie jedzenie. Niepowtarzalna okazja, by poznać tę kulturę od osób się z niej wywodzących. No i te nieszczęsne małże... Ale o nich wspomnę innym razem. -
- Powrót statkiem do Seattle.
Taki tam prześliczny widoczek na jedno z największych miast stanu Waszyngton. -
- A tak oto wygląda Seattle w poprzek. Mi osobiście swoją budową przypominało Puerto del Rosario, stolicę Fuerteventury (jedna z Wysp Kanaryjskich). Najczęściej widzi się zdjęcia wybrzeża lub ze Space Needle, tymczasem, patrząc w drugą stronę, Seattle "od wody do wody" (bo z dwóch stron miasto otoczone jest jeziorem oraz zatoką) idzie w górę, naliczając 43 ulice, nazwane jak to oczywiście w Stanach - numerami porządkowymi.
Miano mojej ulubionej zdecydowanie nosi 5th Avenue - aleja wieżowców, chyba najbardziej reprezentatywna część miasta, gdzie panuje iście nowojorski klimat. -
- Biblioteka. Nie, nie pomyliłam się, ten budynek zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz wyglądający na wymyślne pod względem architektonicznym centrum handlowe to właśnie miejsce z największym księgozbiorem w okolicy. -
- Jest i on. Najwyższy budynek w Seattle. Lecz wyznam Wam, iż te rzekome "drapacze chmur" w rzeczywistości są o wiele mniejsze. Może nie jakieś malutkie. Aczkolwiek szału nie ma, a przynajmniej mnie nie powaliło.
Poniżej widok z 76. piętra tegoż oto wieżowca. Szczerze mówiąc, dopiero po powrocie na poziom morza zaczęłam postrzegać te budynki jako naprawdę wysokie. No ale cóż... zawsze byłam dziwna ;) -
Ciąg dalszy nastąpi...
ph. Anna Jakubek (me)
Super zdjęcia <3 ja byłam tylko w NY :)
ReplyDeletepiekne zdjecia :) kocham usa i nie wyobrazamsobie mieszkania gdzies indziej
ReplyDeleteWow! It must be an amazing experience! Cool photos!
ReplyDeletewww.fashionizein.com
Swietna relacja :)
ReplyDeletePozdrawiam!
http://dookola-swiata-w-jeden-dzien.blogspot.ch/
unas fotos preciosas!!!
ReplyDeletezdjęcia robią wrażenie :)
ReplyDeleteno no świetne miejsce, a szpital faktycznie rewelacja :)
ReplyDeleteZazdroszczę pobytu w Stanach :)
ReplyDeletehttp://paulan-official-blog.blogspot.com/
ale tam pięknie ;)
ReplyDeleteewamaliszewskaoff.blogspot.com
Ale tam ślicznie ^^
ReplyDeleterilseee.blogspot.com
Great post!
ReplyDeleteAutumn look - http://starlingdays.blogspot.com/2015/09/autumn-looks.html
Nic tylko pozazdościć takiego wyjazdu, takich zdjęć i przeżyć. I wspomnień, które na pewno zostaną na długo :)
ReplyDelete